O mię

Moje zdjęcie
To muj blok, wktórym zwracam się mocniej na kulturę. Chodzi o sztukę co mię zrusza. Morze chodzić o to co mię w nerwia czasem. Czensto. Czasem. O zwyczajnym życiu tesz będe pisał jeśli mię skłoni co dzienność. Gdysz je cenię.

wtorek, 25 listopada 2008

Zawład Palłą natchodzi

Napisałem do Dizjego Raskala. Nobo jeśli potpiera twurczość dziewczyńskimi tekstami to ja mam durzo menskich. W jego własnym jenzyku. Brytyjskich. Jak bysie porwał na prodżekt z moją osobą może by była dla niego kożyść. A dla mie tesz ruwineż. Bo gdysz dziewczyny szaleją za chipopem. Wjem to nie od Zdziś. Miałem kiedyś statko grupis chodź nie zdonrzyłem zagrać kącertu. Ani nawet jednego utwożenia wewarunkach studia. Jedna nawet pszysięgła mi kąpozycje. Taka bapka z Niemjeckiego Kraju. Lecz polska. Iwogle pszysyłały mi majtki i bjustokosze mejlami. Ale teras koniec stym. Teraz mam muszke na Palłi.
I wpadłem do pomysłu żeby stać się rodowitym chipopem jak Tede i zawładować Palłą jak Werą Niką Rosatą. Lecz pujś o krok dalej. Stać się rodowitym śwjatowym chipopem. Na Palłę szkoda kalibru prost z wincji. Chodź to moja Ojczyzna. I ją cenie. Nawet jak ma malutkich prezydętuw. Do kturych jak jusz sie sie szczela to pszes pomyłke.
Na Palłę czszeba naszykować kaliber wienkszy nisz 44. Zupełnie śwjatowej mocy. Jak Dizi Raskal. Na poczontek.
Lecz Dizi mi otpisał że joł ale beńdzie kącertował cały grudziej z Prodiżami i nie ma głowy do akcji filantropskiej. Nonic. Cośsie wymyśli.
Napisze do tych ze stanuw. Em i Ema.

środa, 19 listopada 2008

To jusz moje imienie.

Palłina cierpi. Narwyjaźniej. Lub morze niecierpi lecz gniecie ją troska. Bogdysz Damjan woli koleszkuw swego skroju. Miensiniakuw. Ajak idą ulicą to ona podonża tak ze dwa kroki dotyłu. Jak geńsza. I jusz nie śmnieje sie takim pszyjemnym rechotkiem. Ale niechodzi o taki jak u Wensiorkowej. Tylko wyćwienczoncy, żeźwy. Teras sie cichutko uśmjchuje do golfa. Tego na szyji. Lecz rzatko. Wiencej paczszy w duł.
A taka sniej była wesoła dziewczyna. Serce mam siciśniente jak but sznuruwką. Wyzwole Cię Palłino i połonczysz się zyswym śmniechem jak słotkie rodzynki! Oczekoladowane. Z Juczszenki. Najlepsze są z Juczszenki. Pamjętam jak powruciła z intranetu wyglondała jak dziewczyna z Tintings. I nastompi ten dzień gdy Damjan usłyszy co czszeba.



Ajak chodzi jusz o Tintings to pszyszet profesor zrana otnieś lutownice. Bes cyny. Sie zaśmjał że w domostwje gdzie pełno Boraksa cyna niepoczebna. Iże wogle coza dziwaczne imienie. Że nie wje otakim siwientym. Że czemu mi nie dali Marian. Lup Lech. Lup chodźmy jak profesorowi dali Juzek. Niedali mi Boraks. Sam sie nazwałem bo mi dali po starym. A stary zurzył zazbytnio. Tamto imienie.
Profesor sie zadziwił że sucham radiotbiornika. A narbajdziej że Bibisi Redjo Numer Jeden. Ano tak. Cenie zawodową radjuwke. I Dżo Łilej. Noi nagle a tam Dizi Raskal śpiewa itojak. Ana deser Keri z śniadaniuwki. Znaczy z radja porankowego.



Profesor potaktował głową i powjedział że czas. Iże zachowa cyne. Bo jak ją tak wywija na rużne strony wstresie to się zaspokaja. I nerwy otchodzą. Boto taka cyna w druciku.
Jak szet po schodach to słyszalem jak pośpjewywał dej kol mi ruuud boj.

sobota, 15 listopada 2008

Pszy oknach dobże sie myśli

Mjałem dziś umyć okna. I pomyśleć nad rzyciem. Pszygotowałem mistermasyl i gazety. Zawsze umywam gazetami.
Narpiew przyszet facet ot wodozmierza.
Potem kobita ot złomu.
Potem profesor zabrał swoją lutownicę. Co mi dał że jusz mu niepoczszebna. Jeszcze taki rzartowny był że naco mu do bełinguw lutownica. A teras obrarzenie zawjodło go na odebranie. Nie muwilem gdzie sie beńdzie poniewjerał po kipnieńciu. Puszke cyny dołorzyłem. Za gratis.
Potem Eweline pszysłała matka żebym z roz mnienił dwie stuwki. Skond ja mam wdomu mjeć i posiadać dwie stuwki? Czy jestem Rok end Feler w jednej osobie? Czy morze wyglondam jak bizmesmen ot komurek? Noto porzyczyłem czszy dychy na pszesyłke za pobraniem. Tyle mjałem.
Potem pszyszła profesorowa żona i pszyniosła mi placka zdyni. Doszczegła że mam brudne okna. I wogle była miła.
Potem pszyszet profesor i powiedział że zwoni Obana z Ameryki.
Profesorowa poszła. A profesor orzek że troche go poniosło. Iże otniesie lutownice. Bo itak mu niepoczszebna. Do bełinguw.
Potem pszyszła profesorowa żona zabrać profesora. Muwiła że to nie żadna Obana tylko jej mama. Ido zieńcia zwoniła.
Potem pszyszli kolendnicy. Chcieli dwa zlote na piwo. Wcelu zaprawienia warunkuw pszepony. Muwie cototonie. Nawet Atwentasz sie nie napoczoł. Kolendnicy nato że nie wyznawam marketinku jak oni. W marketinku sie wieży w Atwentasz od Zaduszkuw. Jaktak to skierowałem ich do bizmesmena ot komurek. On ma taką samą wjarę.
Potem zazwoniła miła pani co znała moje imje i zaprosiła do hotelu. Chciała pokazać mi kordłę. Jednakrze ja jusz zastary jestem na takie potchody. Kiedyś to chłopaki zapraszali dziewczyny i muwili ze wsprawje pokazania znaczkuw. Poradziłem żeby pożuciła kurwienie się i poszukała miłości rzycia. To zdrowsze i starcza na dużej.
Potem było zaciemno do mycia okna.
Na drugą sobote sie lepjej zdemaskuje i zrobje cochce. Jak zespuł Okej Gou.

Grypa amoże i zatoki

Noi to się dopiero narobiło. Boco się pokazało naco. Że naten wisasz fotogeniczny to ja mjałem sam pojechać nadzień cześniej. Sam. Do jakejś bapki ot zdjeńć. I pokazać znanie sie. I manjery jak profesory. Spać w chotelu i zaras na Łokieńcie.
Pofesor powjedział nieeeemart się Boraks. Ładne bapeczki obglondniesz i nadodatek kieliszek wina za gratis. Luptesz dwa. A profesorowa żona okarze dźwiencznoś jak umie. Naco mi wino jak prowadze pojast machaniczny? Profesorowej źwieńki tesz mi naco? Lecz wcelu dobrego uczynku mjałem jechać. Zamiar był.
Jeszcze tylko zakupy dla profesora. Żeby mjał tabletki medyczne. I rzywnoś żeby niestaneły w garle. I płyn. Bogdysz czszeba płyny wsończać wstanie chorobowym. W ilości natmiernej.
W piontek profesor był wesoły jak z Kowronek. Pocierał rence i muwił żebym się nie spuźnił.
Brat zazwonił i powjedział zadobry jesteś Boraks. Bratowa zabrała suchawke i powjedziała gupi jesteś Boraks. Masz chore zatoki i dajesz sie cyckać.
Zatoki to niewjem ale grype ot profesora ocieciczyłem jak ras. Bes dwuch zdań.
Gorończka asz do końca podziałki. A w loduwce pusto.
Profesor sie ściek. Chodź powszczymywał pszy mje. Powjedział że na nikogo nieda sie liczyć w dobie spuczesnej i troche czszasnoł dżwiami.
Ewelina ot sonsiaduw pszyniosła zakup. Pozostawiła na klamce wrazie niezararzenia.
Matka jej nakazała.
Lecz potem pszez dżwi mi objasniła hryje. Że profesor zgromadził innych profesoruw ot innych nauczeń wcelu pokera ol-najt-long. I ojca Eweliny chodź nie jes profesor. Ale bizmesmen. Ot komurek. Bełingi widać skomurkami sie rozumują.
I wszysko otwołał. Bo czszeba bylo osobowo po profesorową żonę zaiwaniać. Ina wisasz po wino za gratis.
Tamci sie urazili bo tesz swoje żony zachachmeńcili. Że warzna narada o bełingach. Czy cośtam.

Nareście zrobiło sie cicho. To sobie załończyłem płyte ze sklepu kupioną. Do auta się nie nadaje. Zato do wjeczoru wciszy.
Tak suchałem i suchałem i ot tego suchania chciałem być dobry. Nie gupi. Inie zadobry. Dobry wsam ras.

środa, 5 listopada 2008

Dopieroco powrucilem ze Supska ot brata zgrobuw ajusz sprawy niecierpionce zwłok.
Profesor od bełinguw za nie muk na chyba grype. A jego profesorowa żona powraca ot Stanuw. I to ma być w niedzielę. To amerykańska żona profesorowa. Chodź muwi w jenzyku profesora tesz ruwnież. Co oznacza że - wpolskim. Wspierała tam tą Obanę. A po wyboże Stanowym czas wrucić do chorego mały żonka.
Ioto cała sprawa. Że. Woła mnie ot swojego pientra w kratowatym szaliku pszes luwcik. Zaras jak wydobywałem wałuwke od bratowej. Puł pieczeni ze śliwką, puł kurczaka i ryba pogrecku.
I woła pełen chrypy w garle choć choć. Poszłem i oto że czszeba profesorową żonę odbrać z Łokieńcia. W niedzielę. Apotem zaras na jakiś wizasz fotografji. Bo oni tam muszą być a jak on nie może to ona musi z osobą towaszącą. Że niby ja. I wtedy ją otransponuję do profesora w golfie. Wiśnia mat.
Profesor zacierał ronczki i muwił o pieczeniach na jenym ogniu. I kultura co jej szukam i dobry uczynek do załatwienia.
Pieczeni to ja mam na sam wraz. Mam tesz podejrzenie że on chce odwrucić uwagę profesorowej od wybuchnientej krutkofaluwki. Narpiew ją usiwinił batonem mars bo czszymał go w loduwce. a potem chcial za szypko ugotować jajko.
Jak znam profesorową to się wnerwi kobita. Bes dwuch zdań.
Noto pojade.
Po tych grobach poczszebowałem takiej muzyki jak znicze. Zakupiłem płyte w jednym sklepje ziternetu. Jak doczsze na czas bende mjał na podruż.

Jak uznajesz nowy wyglont mojego Bloka?

Polup Bloka na Fejzbuku. Jak zechcesz.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...