Mniałem chwile zaprawdziwej spokojności bez jakieś dwa tygodnie. Zajmnowałem się mnieszkaniem profesora. Co było troche dobre troche nie. Troche tak spowodu na spokuj, troche nie spowodu na teleotbiornik co ciońgle obglondałem i ot tego mi rosły nerwy i ciśnienie jak Ryśkowi Sklanu.
Pofesor wyruszył z ocieczą do małyżonki. Otusz profesorowa żona pszesłała gropsa pszes jenego Usbeka co chandluje u nas sfeterami na Pszymożu. W gropsie było, że ratunku. Profesor stał się napowrucenie menskim menszczyzną poszet do żądu i zaporzondał Bełinga. Żąd powiedział nic stego, sami poczszebujemy bełingi bo mamy mało. W tę czas profesor udał się do Obany, że niech on pomorze jak profesorowa żona tyle razy mu wsparła. A nadodatek jes w Awangistanie w misji pokojowej. Obana muwi, tam stoi taki bełing, nik nim nie lata jusz czszy lata, to sobie zatankuj i fruń. Tylko żeby do zwrucenia potem bo sie musi w rozgrachunku zgodzić.
Profesor dosiat bełinga jak Drzejs Bont i wylondował napośrotku obozu dalipskiego. Luptesz raczej jak Dzeus w takiej chmuże obok profesorowej małyżonki, co robiła dalibom pranie właśnie akurat. Profesor zna się na tych maszynach bogdysz tak szypko zlondował i otstartował, że daliby na wet sie nie nadońrzyli za dziwić. Wiem bo mi muwił wszysko.
Profesorowa żona popusciła pranie i wpełni łes żuciła sie do bełinga. Włosy mniała otfarbowane na swuj rodzinny bląd stamtego czarnego co robiła wtęczas na Miszel ot Obany. Daliby jej nakazali.
Muwili jej kukas fud. No to ona gotowała lecz nie chalal i sie w nerwjali. Gadać wogle nie chcieli aco nawet to nie umnieli w luckich jenzykach jak amerykajski lup polski. Muwili jej dens dens. To się u radowała, że ich na ten taniec weźnie. Nie darmo chodziła z bizmesmenową komurkową na taniec bżucha tu do nas do Domu Kurtuly na Dworcową. Nawet zakupiły takie pasy spnienionszkami żeby do rytmnienia zwoniło. A oni na to Madona dens. Sobie musiała profesorowa całą Gorończke Wsobote Wnocy pszypomnić i zatajczyć. Mało na serce niekorkneła. Profesor muwił że w szak jusz pszeszła sześdziesionkę.
Teras razem myją okna i chodzą po zakup. Profesorowa żona cicha i troche uśniechnienta. Profesor z głową do gury i skoszulą niezapnientą do mniendzy cyckuw.
Zapoznałem jedną Maryjanne. Muwie na nią Mery Dżejn to sie czerwnieni. Chodzimy do kina niezarence. Puki co.
4 komentarze:
jesteś przeciwnym budownictwa islamskiego w stolicy kraju naszego polskiego?
Niejestem pszeciwnym rzadnego buwodnistwa.
Moje zdanie jes arzeby ot dać do dalibuw Madone. Bejdzie la nich tajczyć i zrobi im jakegos kabało. To nich rosmieszy i zestompi wew nich spokojnoś.
Maczety są ładni. U nas jeden stoji w Oliwie na Abrachama. Serjo ładny.
Tak, zgadzam się. Serio ładny. (-:
A Madone jak najprędciej!
piękne... i jakie: Ludzkie. no, chumanizm w praktyce.
tak.
Prześlij komentarz